Sierpień 2020

Kolejny miesiąc dobiega końca, a tutaj ponownie pustki. Nie będę ukrywał, że dodaje ten wpis na ostatnią chwilę, tak by choć raz w miesiącu coś się tu pojawiło. Nie, że nie mam o czym pisać, wręcz przeciwnie – dzieje się. Zwyczajnie jestem zmęczony, nie mam weny, czasu lub nie chce mi się. Nic na siłę – wszak tu pisze dla siebie, bez żadnego konkretnego celu długoterminowego.

Choć żadnych planów na ten miesiąc nie miałem, to początek tego miesiąca był aktywny i efektowny. Udało mi się spędzić pierwszy weekend na łonie natury. Szybka propozycja, niespodziewany wyjazd. Trochę lasu, trochę wody, słońce, gwiazdy w nocy. Miałem okazję pierwszy raz w życiu pływać i sterować żaglówką. Dzielnie pagajami broniłem burty, a jak trzeba było to i za burtą własnym ciałem. Byłem nawet jednoosobową jednostką pływającą żeglugi śródlądowej. Niczym holownik pływałem i za linę holując odciągałem łódź od brzegu. Moje ciało stanowiło silnik o momencie obrotowym 2NM – 2 nóg manualnych. Napędzałem łódź by odbiła lub przybiła do brzegu. No i przetestowałem przenośną kuchenkę gazową na kartusze, bo nie wiedzieć czemu jakoś tak wyszło, że pełniłem funkcję pokładowego kocha. Wyjazd krótki, ale fajny.

Po tym małym wypadzie wróciłem pełen energii i dzięki temu zrealizowałem małą domową rewolucję. Od dawna planowałem zmiany, ale przekładałem je zazwyczaj na kiedy indziej. Mam w domu teraz więcej miejsca, co bardzo mnie cieszy. Odzyskałem przestrzeń, aż chce się mieszkać i wygląda teraz wszystko lepiej. Przy okazji też mam już kolejne pomysły na domowe rewolucje, co wywalić, co przesunąć, co zmienić. Ale to kiedy indziej…

Rok temu byłem w sierpniu na Street Parade 2019 w Szwajcarii. W tym roku imprezę odwołano, ale znów udało mi się do Zurichu pojechać. Dość śmiesznie to nawet wyszło, gdyż wróciłem tam po prawie równym roku. Prawie równym, bo tydzień później niż rok temu. Tym razem jednak odwiedziłem aquapark Alpamare w Pfäffikon. Nie będę tu pisał recenzji obiektu i za reklamę mi nikt nie płaci. Obiekt otwarty w czerwcu 1977 roku, ale posiadający jedynie 12 zjeżdżalni o łącznej długości skromnych 2100 metrów. Tak, ponad 2 kilometry zjeżdżalni, a w tym Balla Balla o skromnym dystansie 261 metrów.

Tak jak rok temu odpoczywałem również i tym razem nad Renem, oddając się popularnej wśród mieszkańców Zurychu rozrywce. Z racji, iż nurt jest dość spokojny, a woda bardzo czysta, to w Renie można pływać. Widać w wodzie malutkie dzieciaki pod nadzorem rodziców, jak i mocno zaawansowanych emerytów. Popularne jest zwłaszcza spływanie na wszelkiego rodzaju dmuchańcach. Od prostych kół, przez pontony, tratwy na kilka osób, aż po całe pływające wyspy zrobione ze spiętych ze sobą kilku różnych dziwadeł. Rozrywka pierwsza klasa, która za rok chcę powtórzyć.

W ten oto sposób upłynęła mi pierwsza połowa sierpnia, a co z drugą? Tu już bardziej przyziemnie – głównie praca i sprawy codzienne. Choć kto wie, może coś się jeszcze wydarzy, wszak sierpień się jeszcze nie skończył…

Tagi: ,

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *