2021 START

I już praktycznie cały pierwszy miesiąc nowego roku mamy za sobą, a był dla mnie dość nietypowy. Dlatego też pozwolę go sobie rozbić mniej więcej na tygodnie i z grubsza opisać.

Pierwszy tydzień był dość leniwy, skupiłem się głównie na wypoczynku i pospolitym leniuchowaniu. Nie będę ukrywał, że nakład pracy oraz nagromadzony stres z listopada i grudnia mnie wycieńczył. W zasadzie to cały rok był specyficzny i męczący, ale końcówka szczególnie. Z jednej strony, jak w znacznej ilości firm część pracowników przymusowo odbierała urlopy, których przez pandemie nie wybierali w wakacje, a z drugiej strony przy tej zmniejszonej kadrze było sporo awarii. Brakowało rąk do pracy na codzienne zadania, a jak wiadomo awarie mają priorytet, więc zajmowałem się tylko i wyłącznie awariami. I to nie tylko w godzinach pracy, byłem na On Callu, więc pracy miałem sporo i to praktycznie o każdej porze dnia i nocy – tudzież byłem przemęczony i spokojny początek stycznia był jak najbardziej na miejscu.

Drugi tydzień stycznia był już gorszy. Mocno się zgrzałem oraz przepociłem wnosząc ciężkie zakupy, przez co zmarzłem i się finalnie przeziębiłem. Zazwyczaj w takiej sytuacji, zwyczajnie pracuje z domu, ale tym razem czułem się fatalnie, co skutkowało tym, że pierwszy raz chyba od 4 lat poszedłem na L4. Przyznam się szczerze, że zdecydowaną większość czasu przeleżałem i przespałem oraz nie pamiętam z tego tygodnia. Niby tam próbowałem coś tam leżąc obejrzeć, ale zasypiałem w połowie filmu czy też serialu. Skutkowało to tym, że czasem musiałem cofać po 3, czy 4 odcinki, które leciały, gdy ja spałem. Niestety po tygodniu nie doszedłem do siebie, co skutkowało, że musiałem przedłużyć zwolnienie o kolejny tydzień.

W trzecim tygodniu zastała mnie niespodzianka, gdyż zostałem rano obudzony przez pukanie do drzwi. Otwieram, a tam kurier z paczką dla mnie do odbioru. Byłem zdziwiony, bo nie pamiętam bym coś zamawiał i czekał na paczkę. Zwłaszcza, że była dość nietypowych rozmiarów 60x60x10 cm. Po rozpakowaniu okazało się, że to składany panel słoneczny. Ale zaraz, ja nie zamawiałem żadnego panelu słonecznego, a nawet już mam turystyczny panel, o którym pisałem we wpisie 99 9 i słońce. Owszem, przeglądałem panele na znanym azjatyckim portalu, ale przeglądałem dla zabicia czasu, a nie kupna. Sprawdziłem jednak historie zakupów i tam jak byk informacja, że zamówiłem panel słoneczny, który nota bene dotarł do mnie w zaledwie 3 dni. Najwyraźniej musiałem przez pomyłkę go kupić jak byłem w amoku chorobowym. Trudno się mówi, a że uczymy się na błędach, to pierwsze co zrobiłem, to odłączyłem kartę kredytową od profilu by już takich niespodzianek w przyszłości nie mieć.

Skoro już mam ten panel, to postanowiłem go przetestować, zwłaszcza że za oknem pojawiło się słońce. Do testów, użyłem mój power bank złożony z czterech ogniw NCR18650B (~3300mAh) co daje w przybliżeniu około 13200mAh pojemności całego zestawu. Wynik testu znajduje się w tabeli poniżej.

Power Bank Galaxy S7 
godzinastangodzinastan
12:5848%15:1036%
13:0351%15:2541%
13:1554%15:4041%
13:2060%
13:5162%
14:3165%
14:5066%
15:0768%

Test baterii zakończyłem, gdyż słońce już zachodziło i wygenerowane napięcie było zbyt niskie, aby ładować tego typu ogniwa. Po chwili jeszcze podłączyłem telefon do ładowania, gdyż ma mniejsze wymogi, a odłączyłem, gdy już słońce praktycznie zaszło i panel nic nie ładował, co doskonale widać powyżej. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony wydajnością tego ogniwa. Zwłaszcza, że piszemy o ładowaniu zimą, gdy co jakiś czas słońce było przysłonięte przez chmury, sam test nie trwał długo, a panel umieszczony za szybą, która od zewnątrz nie była idealnie czysta. Jak dla mnie efekt rewelacyjny! W nieco ponad 2 godziny udało się naładować 20% mojego zestawu, czyli w przybliżeniu uzyskałem ze słońca 2600mAh! No i jeszcze w kwadrans dodatkowe 150mAh baterii telefonu…

Ostatni tydzień zaś już bez znaczących niespodzianek. Normalnie pracuje zdalnie, choć do końca jeszcze nie ustąpiły wszystkie objawy – nadal lekko boli gardło, czasem głowa, no i sporadycznie czasem kaszlnę czy smarknę.

Na zakończenie dodam, że we wpisie z poprzedniego miesiąca 2020 STOP przedstawiałem ponurą wizję tego, co może się u nas dziać po wprowadzeniu zmian, opłat i danin. Zabrzmi to głupio, ale nie pomyliłem się. Nie dość, że zakupiłem w Szwajcarii nowy telefon o 20% taniej niż u nas, to jeszcze za zgrzewkę 6 x 1,5 litra coca coli zapłaciłem 29,40 PLN…

Tagi: ,

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *