Ale ten czas leci. Ledwo dodałem wpis majowy, a tu już ostatni dzień czerwca. W zasadzie to nic ciekawego się nie działo, a cały miesiąc upłynął mi praktycznie jedynie na pracy.
Na początku miesiąca kontynuowałem spacery dla zdrowia jak w maju, zwłaszcza jak była ładna pogoda. To właśnie w trakcie tych spacerów zrobiłem większość zdjęć. Udało mi się nawet uchwycić trzmiela w maku jak się pyłkiem zajadał. Tak, to jest trzmiel, a nie bąk jak wiele osób myśli. trzmiele są duże, puchate i nie agresywne, a co najważniejsze pożyteczne.
Z rzeczy wartych nadmienienia, to jedynie mogę dodać, że znowu poszedłem oddać krew. Wszystkich ponownie zachęcam do oddawania, zwłaszcza teraz w wakacje, gdy dawców jest najmniej, wypadków dużo i krwi strasznie brakuje. Co prawda nie oddałem krwi pełnej, a płytki i osocze, ale dzięki temu już w lipcu znów mogę iść oddać krew ponownie, co też zapewne uczynię.
Po oddaniu krwi, wracałem do domu na piechotę, dość spory spacer z tego wyszedł, ale czego to się nie robi dla zdrowia. Tak, byłem nieco osłabiony (jak zresztą zawsze po oddaniu krwi), ale zjadłem czekoladę i wyruszyłem w drogę. Choć słońce prażyło to spacer był przyjemny, gdyż miałem na głowie czapkę i w plecaku butelkę wody, a i szedłem wolniejszym tempem niźli zwykle by się nie forsować.
Choć zdjęcie tego dobrze nie oddaje, to zauważyłem, że kawałek dalej jakby na ziemi leżał śnieg. Aż z ciekawości zboczyłem z trasy by sprawdzić co to. A to tylko były pyłki topoli. Patrząc na to ile tego leży na ziemi, to współczuję wszystkim tym, którzy mają alergię. Są tego ogromne ilości.
W drugiej połowie miesiąca w zasadzie odpuściłem spacery. Za dużo miałem pracy zwyklej jak i po godzinach. Byłem strasznie padnięty, w zasadzie to nadal jestem. Spacery zamieniłem i kosza zamieniłem na zestaw następujących ćwiczeń – 10 pompek, 10 brzuszków i 10 przysiadów. Były dni gdy robiłem w ciągu dnia jeden taki zestaw, lecz zazwyczaj robię po trzy takie serie. Absolutnym rekordem zaś było, gdy w ciągu doby udało mi się ich zrobić aż osiem. Tak – 80 pompek, 80 przysiadów i 80 brzuszków! Oczywiście nie podrząd, a w odstępach czasowych. Wstałem i jedna seria, za jakiś czas druga, potem kolejna i tak cały dzień, aż przed snem ostatnia. Waga co prawda dalej ta sama, ale wiem, że zamieniło się nieco tłuszczy na mięśnie. Brzuch nieco zmalał jak i schudłem na szyi. Mam koszulkę polo, którą jak zakładałem w kwietniu to nie byłem w stanie zapiąć kołnierzyka, bo było za ciasno, a teraz jak ją założyłem to miałem luz, że zmieściły się tam jeszcze dwa palce. Obym tylko nie stracił motywacji i dalej nad sobą pracował, to może już za rok będą jakieś fajne efekty…